Popularne posty

poniedziałek, 16 kwietnia 2012

Goal-line: pomoc czy katalizator emocji?


Świat piłki pełen jest kontrowersji, brutalności a nawet niesprawiedliwości. Niestety, włodarze największych organizacji piłkarskich wciąż nie poczuwają się do jakichkolwiek zmian, chodź w najbliższym czasie ma to się skrzętnie zmienić. Jednym z główych problemów dzisiejszego futbolu jest brak wglądu do powtórek telewizyjnych przy sytuacjach trudnych do ocenienia - o czym świetnie przekonał się arbiter wczorajszego meczu Chelsea – Tottenham, Martin Atkinson.

CZY BYŁ GOL?
Na zegarze wczorajszego półfinału wybija 49 minuta. Po zamieszaniu w polu karnym „Spurs” do piłki podchodzi Juan Manuel Mata. Oddaje on strzał, który chwile później powoduje nie tylko zmianę na tablicy wyników, ale największe kontrowersję na stadionie Wembley od 1966 roku. Do arbitra podbiegają zawodnicy Tottenhamu nazywając go wierutnym kłamcą a nad jego głową spoczywają tysiące rozgniewanych kibiców.
Powtórki wczorajszej sytuacji, czy dokładne ujęcia aparatem fotograficznym wciąż dzielą sympatyków futbolu na dwa obozy. Jedni twierdzą, że bramka została zdobyta prawidłowo, drudzy zaś, że zdjęcie nie było zrobione tuż przy linii i nie przekracza całym swoim obwodem linii bramkowej, powodując swoiste złudzenie optyczne.  Do dziś więc, ciężko określić, czy Anglikowi należą się brawa, czy chłosty.


 
NAJNOWSZE TECHNOLOGIE JUŻ NIEBAWEM
Fifa potwierdziła, że jeszcze w tym miesiącu rozpocznie się wprowadzenie technologii goal-line, która ma zapobiegać podobnym sporom. Międzynarodowy związek piłki nożnej potwierdził również na swojej witrynie, że zostały zatwierdzone dwa systemy, które będą w najbliższej przyszłości testowane na wielu płaszczyznach. Dotychczas można być zadowolonym z technologi Hawk-eye oraz GoalRef, które wchodzą powoli do futbolowego świata czyniąc tym samym nie tylko swój debiut, ale również pewną rewolucję. Hawk-eye mogliśmy już wcześniej podziwiać w tenisie – to system oparty na śledzeniu piłki przez specjalną kamerę. Z kolei Goal Ref to system wykorzystujący pole magnetyczne. Oba te systemy wysyłają do sędziego sygnały piłki przekraczającej linię bramkową i do niego należy wówczas ostateczna decyzja.

GRAHAM POLL WIE LEPIEJ
Po wczorajszym meczu odezwały się pierwsze głosy, które ścinały głowę pana Atkinsona. Jako pierwszy, temat podjął emerytowany sędzia piłkarski – Graham Poll. Ceniony sędzia nie miał wątpliwości, że przyznanie gola Chelsea było karygodnym błędem, który powiększa tylko listę nie najlepszych decyzji tego arbitra. Były sędzia zżymał, że powtórki dostępne telewidzom dokumentowały, że piłka nie przekroczyła linii bramkowej. Dziwił go również brak reakcji ze strony sędziego liniowego, który powinien mieć dobry wgląd na tą sytuację. Ostatnią z uwag 49-letniego arbitra było stwierdzenie, że technologie zapobiegające takim sytuacją nie zostaną wprowadzone na tyle szybko by wpłynąć na najważniejsze, nadchodzące spotkania. Dzięki temu, reputacja Atkinsona i wielu innych sędziów wciąż będzie niezagrożona, a bramki dalej będą dyktowane z kapelusza.

KOGUCI ATAK
Decyzję sędziego popierają również zawodnicy Tottenhamu. Adebayor, Parker, King  czy Cudicini to tylko niektóre nazwiska, które wytykają Atkinsona najdłuższym palcem. Napastnik Togo wyznał, że za porażkę obwinia właśnie sędziego, który zabił wczorajszy spektakl swoimi nieudanymi decyzjami. Osoba, która wydawałaby się najbliżej – czyli Carlo Cudicini również uważa że gol nie powinien zostać przyznany. Według Włocha nie wiedział on w pierwszej chwili o tym czy piłka znalazła się w bramce, lecz miał przed sobą kilku graczy co w jego odczuciach oznaczało nieważność zdobytego gola. Były gracz Chelsea przyznał, że sędzia nie był pewny swojej decyzji, lecz należała ona tylko do niego. Według wstępnych relacji sędzia liniowy odesłał rozwścieczonych zawodników Tottenhamu do sędziego głównego. Murem za swoimi kolegami stoi również Ledley King. Rosły defensor przyznał, że nie widział powtórki tej sytuacji, lecz z jego perspektywy piłka nie wpadła do bramki całym obwodem. Trudno jest mu zatem uwierzyć w decyzje Atkinsona, który był znacznie oddalony. Kapitan Spurs stwierdził że decyzja ta ustawiła mecz i znacznie utrudniła im szanse awansu. Głosu rozżalenia udzielił na koniec  Scott Parker, który twierdzi, że piłka nie znalazła się nawet w pobliżu linii. Według reprezentanta „Synów Albionu” lezący piłkarze zakryli linię, umożliwiając piłce jej przekroczenie.

CO NA TO HARRY?
Oliwy do ognia dodał Harry Redknapp. Faworyt do objęcia sterów reprezentacji Anglii stwierdził, że sędzia nie widział sytuacji co zaowocowało jego błędem.  Szkoleniowiec „Kogutów” nie rozumie jak można było zaliczyć trafienie, które było blokowane przez ciała leżących piłkarzy. Najlepszym pomysłem dla eks-szkoleniowca Portsmouth jest jak najszybsze uzdrowienia piłki za pomocą technologi goal-line. Tylko ona ma być złotym środkiem w kontrowersjach, które pozostawiają za sobą echo w kolejnych latach.  Najciekawszym stwierdzeniem było jednak, że po odbytej rozmowie obydwu panów, pan Atkinson przyznał, że popełnił błąd i będzie go czekał ciężki tydzień.

CO NA TO ROBERTO?
Włoski taktyk, przejmujący tymczasowo schedę po Villas-Boasie nie szedł naprzeciw tłumowi. Według niego przy drugim golu piłka nie przekroczyła linii a jego zespół miał wiele szczęścia. Pamięta on jednak wielokrotnie powtarzane błędy na niekorzyść swojej drużyny. Nie umniejsza jednak swojego sukcesu – nie zdobył dwóch, lecz pięć klasowych goli, które pozwoliło mu awansować dalej. Rozumie jednak frustracje swoich rywali  i utwierdza to co mówił na wcześniejszych konferencjach prasowych – wprowadzenie goal-line to lek na całe zło.

NIEBIESKI PUNKT WIDZENIA
Sytuację skomentowali również Petr Cech, który stał wczoraj między słupkami londyńskiej Chelsea oraz John Terry, na którego to kolanach spoczywała futbolówka. Czeski golkiper  stwierdził, że po obejrzeniu powtórek gol nie powinien zostać uznany, lecz jest on w stanie zrozumieć, że ciężko było ocenić to w ułamku sekundy. Kapitan zespołu John Terry wyznał, że strzał trafił w niego i nie przeszedł linii, jednak sędzia liniowy widział sytuację i przyznał rację arbitrowi głównemu. Ludzie mogą się spierać o to czy o tamto, lecz nie zmienia to faktu, że jego zespół znalazł się w finale tych prestiżowych rozgrywek.

NAGONKA NA SĘDZIÓW
Echa tej sytuacji nie milkną do dziś. Na popularnym serwisie społecznościowym Twitter swoje wpisy publikują niemal wszyscy zawodnicy angielskiej Premier League. Bojkotują oni pracę sędziów, która w ostatnim czasie faktycznie daje sporo do myślenia. Jednym z nich jest napastnik Manchesteru United – Micheal Owen, który za pomocą Twittera zaapelował o pomoc arbitrom. - Ciekawe ile jeszcze będzie złych decyzji arbitrów, zanim władze zaczną wspierać urzędników? Nagłówki zawsze będą się wydawać niczym w porównaniu do jakości footballu i tego, jaką rolę odgrywa w dzisiejszych czasach. Przeciw szokującej decyzji Atkinsona protestowali min. Pundit, Robbie Savage czy Stan Collymore.

A według Was – gol powinien zostać uznany?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz