Świat piłki pełen jest kontrowersji, brutalności a nawet niesprawiedliwości. Niestety, włodarze
największych organizacji piłkarskich wciąż nie poczuwają się do jakichkolwiek
zmian, chodź w najbliższym czasie ma to się skrzętnie zmienić. Jednym z główych
problemów dzisiejszego futbolu jest brak wglądu do powtórek telewizyjnych przy
sytuacjach trudnych do ocenienia - o czym świetnie przekonał się arbiter
wczorajszego meczu Chelsea – Tottenham, Martin Atkinson.
CZY BYŁ GOL?
Na zegarze wczorajszego półfinału wybija 49 minuta. Po
zamieszaniu w polu karnym „Spurs” do piłki podchodzi Juan Manuel Mata. Oddaje
on strzał, który chwile później powoduje nie tylko zmianę na tablicy wyników,
ale największe kontrowersję na stadionie Wembley od 1966 roku. Do arbitra
podbiegają zawodnicy Tottenhamu nazywając go wierutnym kłamcą a nad jego głową
spoczywają tysiące rozgniewanych kibiców.
Powtórki wczorajszej sytuacji, czy dokładne ujęcia aparatem
fotograficznym wciąż dzielą sympatyków futbolu na dwa obozy. Jedni twierdzą, że
bramka została zdobyta prawidłowo, drudzy zaś, że zdjęcie nie było zrobione tuż
przy linii i nie przekracza całym swoim obwodem linii bramkowej, powodując
swoiste złudzenie optyczne. Do dziś
więc, ciężko określić, czy Anglikowi należą się brawa, czy chłosty.
NAJNOWSZE TECHNOLOGIE
JUŻ NIEBAWEM
Fifa potwierdziła, że jeszcze w tym miesiącu rozpocznie się
wprowadzenie technologii goal-line, która ma zapobiegać podobnym sporom.
Międzynarodowy związek piłki nożnej potwierdził również na swojej witrynie, że
zostały zatwierdzone dwa systemy, które będą w najbliższej przyszłości
testowane na wielu płaszczyznach. Dotychczas można być zadowolonym z technologi
Hawk-eye oraz GoalRef, które wchodzą powoli do futbolowego świata czyniąc tym
samym nie tylko swój debiut, ale również pewną rewolucję. Hawk-eye mogliśmy już
wcześniej podziwiać w tenisie – to system oparty na śledzeniu piłki przez
specjalną kamerę. Z kolei Goal Ref to system wykorzystujący pole magnetyczne.
Oba te systemy wysyłają do sędziego sygnały piłki przekraczającej linię
bramkową i do niego należy wówczas ostateczna decyzja.
GRAHAM POLL WIE
LEPIEJ
Po wczorajszym meczu odezwały się pierwsze głosy, które ścinały
głowę pana Atkinsona. Jako pierwszy, temat podjął emerytowany sędzia piłkarski –
Graham Poll. Ceniony sędzia nie miał wątpliwości, że przyznanie gola Chelsea
było karygodnym błędem, który powiększa tylko listę nie najlepszych decyzji tego
arbitra. Były sędzia zżymał, że powtórki dostępne telewidzom dokumentowały, że
piłka nie przekroczyła linii bramkowej. Dziwił go również brak reakcji ze
strony sędziego liniowego, który powinien mieć dobry wgląd na tą sytuację.
Ostatnią z uwag 49-letniego arbitra było stwierdzenie, że technologie
zapobiegające takim sytuacją nie zostaną wprowadzone na tyle szybko by wpłynąć
na najważniejsze, nadchodzące spotkania. Dzięki temu, reputacja Atkinsona i
wielu innych sędziów wciąż będzie niezagrożona, a bramki dalej będą dyktowane z
kapelusza.
KOGUCI ATAK
Decyzję sędziego popierają również zawodnicy Tottenhamu.
Adebayor, Parker, King czy Cudicini to
tylko niektóre nazwiska, które wytykają Atkinsona najdłuższym palcem. Napastnik
Togo wyznał, że za porażkę obwinia właśnie sędziego, który zabił wczorajszy
spektakl swoimi nieudanymi decyzjami. Osoba, która wydawałaby się najbliżej –
czyli Carlo Cudicini również uważa że gol nie powinien zostać przyznany. Według
Włocha nie wiedział on w pierwszej chwili o tym czy piłka znalazła się w
bramce, lecz miał przed sobą kilku graczy co w jego odczuciach oznaczało
nieważność zdobytego gola. Były gracz Chelsea przyznał, że sędzia nie był pewny
swojej decyzji, lecz należała ona tylko do niego. Według wstępnych relacji
sędzia liniowy odesłał rozwścieczonych zawodników Tottenhamu do sędziego głównego. Murem za swoimi kolegami stoi również Ledley King. Rosły defensor
przyznał, że nie widział powtórki tej sytuacji, lecz z jego perspektywy piłka
nie wpadła do bramki całym obwodem. Trudno jest mu zatem uwierzyć w decyzje
Atkinsona, który był znacznie oddalony. Kapitan Spurs stwierdził że decyzja ta
ustawiła mecz i znacznie utrudniła im szanse awansu. Głosu rozżalenia udzielił
na koniec Scott Parker, który twierdzi,
że piłka nie znalazła się nawet w pobliżu linii. Według reprezentanta „Synów
Albionu” lezący piłkarze zakryli linię, umożliwiając piłce jej przekroczenie.
CO NA TO HARRY?
Oliwy do ognia dodał Harry Redknapp. Faworyt do objęcia
sterów reprezentacji Anglii stwierdził, że sędzia nie widział sytuacji co
zaowocowało jego błędem. Szkoleniowiec „Kogutów”
nie rozumie jak można było zaliczyć trafienie, które było blokowane przez ciała
leżących piłkarzy. Najlepszym pomysłem dla eks-szkoleniowca Portsmouth jest jak
najszybsze uzdrowienia piłki za pomocą technologi goal-line. Tylko ona ma być
złotym środkiem w kontrowersjach, które pozostawiają za sobą echo w kolejnych
latach. Najciekawszym stwierdzeniem było
jednak, że po odbytej rozmowie obydwu panów, pan Atkinson przyznał, że popełnił
błąd i będzie go czekał ciężki tydzień.
CO NA TO ROBERTO?
Włoski taktyk, przejmujący tymczasowo schedę po Villas-Boasie
nie szedł naprzeciw tłumowi. Według niego przy drugim golu piłka nie
przekroczyła linii a jego zespół miał wiele szczęścia. Pamięta on jednak
wielokrotnie powtarzane błędy na niekorzyść swojej drużyny. Nie umniejsza jednak
swojego sukcesu – nie zdobył dwóch, lecz pięć klasowych goli, które pozwoliło
mu awansować dalej. Rozumie jednak frustracje swoich rywali i utwierdza to co mówił na wcześniejszych
konferencjach prasowych – wprowadzenie goal-line to lek na całe zło.
NIEBIESKI PUNKT
WIDZENIA
Sytuację skomentowali również Petr Cech, który stał wczoraj
między słupkami londyńskiej Chelsea oraz John Terry, na którego to kolanach
spoczywała futbolówka. Czeski golkiper stwierdził, że po obejrzeniu powtórek gol nie
powinien zostać uznany, lecz jest on w stanie zrozumieć, że ciężko było ocenić
to w ułamku sekundy. Kapitan zespołu John Terry wyznał, że strzał trafił w
niego i nie przeszedł linii, jednak sędzia liniowy widział sytuację i przyznał
rację arbitrowi głównemu. Ludzie mogą się spierać o to czy o tamto, lecz nie zmienia
to faktu, że jego zespół znalazł się w finale tych prestiżowych rozgrywek.
NAGONKA NA SĘDZIÓW
A według Was – gol powinien zostać uznany?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz